Przedwiośnie AD 1221

Wydarzenia z końca zimy (luty) i początku wiosny (marzec)

Dziedzictwo Dobromiła

Dobromił od Trzech Króli wyprowadził się czasowo z Alba Amnis, by „dopilnować swoich spraw”. Zabrał Mściwoja ze sobą i udali się wpierw do Strzegomia do komandorii Joannitów. Tam od komtura de Haugwitz dowiedział się ciekawych rzeczy. Przede wszystkim dostał ostrzeżenie by nie zadzierać z Imbramem z Pożarzysk (ponownie) - bo to on i jego ród ufundowali komandorię, kościół św. Piotra w Strzegomiu i nadali sporo dóbr ze wsią Lusina. Po drugie - książe Kazimierz Opolczyk pojednał się z Jędrzychem Brodatym, a co więcej - biskupa wrocławskiego Wawrzyńca nazywa swym przyjacielem. Nie dziwota, bo nadał Kościołowi ogromny immunitet w Ujeździe, ufundował murowany Dom Biskupi gdzie zamieszkał Prokurator biskupa.

To bardzo mocno komplikuje jakiekolwiek roszczenia Dobromiła do Niemodlina, ba - Dobromił złożył śluby zakonne przed śmiercią Siemierza - co w świetle prawa oznacza zrzeczenie wszelkich praw do majątku rodowego. De Haugwitz zasugerował jedynie, że musiałby mieć bardzo mocne argumenty, by stawić się przed biskupem i nie tyle oczernić Imbrama, ile podważyć jego prawa, starając się by Niemodlin przypadł Kościołowi/Joannitom.

Dobromił udał się więc do Wrocławia, by szukać porady w świetle prawa feudalnego u kanoników regularnych - ale że jego fizjonomia bardziej odstrasza niż zachęca - uzyskał tyle co nic. Zima była surowa, więc większość czasu z Mściwojem spędzili w karczmach (wydając srebro). Ale dzięki temu usłyszeli ciekawą opowieść.

Otóż w Niemodlinie na Wszystkich Świętych doszło do dziwnych wypadków. W ruinach spalonego zamku Kotowiczów ponoć ludzie wracający z kościoła od wezwaniem Wniebowzięcia NMP widzieli dziwne światła, błyski ognia i straszliwe wycie. Sołtys wspólnoty wysłał czym prędzej wiadomość do pana na Pożarzyskach. Ten zaś trzy niedziele później wydelegował swego rycerza Dytryka z jego kompanią do uspokojenia chłopów. Dytryk jest bezdusznym brutalem i siłą chciał zaprowadzić porządek. Jednak jeden z jego rycerskiej bandy, dziesiętnik - ten który brał udział w podpaleniu i wymordowaniu rodziny Kotowiczów, powiesił się na konarze starej lipy rosnącej na podwórzu zrujnowanego zamku. Nie wiadomo co nakłoniło dziesiętnika-mordercę do samobójstwa. Od tego wydarzenia co noc działo się coraz gorzej, wycia hałasy wywracane przedmioty w okolicach zamku były codziennością. Dytryk uszedł z Niemodlina do pobliskiej wsi - Jakubowice, gdzie przez zimę siedział z drużyną pił i terroryzował ludność. Do zamku na Boże Narodzenie udał się proboszcz z parafii i wyświęcił miejsce, ale nic nie wskórał. Jak straszyło tak straszy. Nie pomogła petycja do księcia Kazimierza. Co prawda z Opola przybył proboszcz od parafii św. Wojciecha i próbował wyegzorcyzmować straszydła, co ponoć wystarczyło na tydzień, ale i tak wszystko wróciło do paskudnej normy.

Dobromiło to wystarczyło. Jak tylko odpuściły mrozy i luty stał się bardziej znośny, opuścił Wrocław i wrócił do Alba Amnis, przedzierając się przez półmetrowe zaspy. Tam, na początku marca przedstawił sprawę Radzie Magów, suplikując zgodę na wyprawę do Niemodlina, zbadanie ruin ojcowizny (i pochwycenie Dytryka, ale o tym wypowiadał się oszczędnie).

WYmiana ksiąg z opatem Wincentym

Opat z klasztoru Kanoników Regularnych św. Augustyna w Kemenz. Opat przez posłańca dostarczył listę ksiąg, jakie w Kamieńcu są dostępne dla mnichów i jakie byłby skłonny wypożyczyć na sezon, dwa - Magom ze Zgromadzenia:

W zamian jest zainteresowany dziełami Aureliusa Augustianusa z prywatnej biblioteki Stephanusa i księgą Hugona z Saint-Victore. Wyraził też ciekawość w kierunku Kodeksu Hermesa i księgi Narrationes Minores de Ordine Hermetis.

Komes Sobiesław

W pełnię przypadającą ostatniego dnia lutego, jak zwykle wezwani przez wojskiego komesa udali się do Barda, by ochronić rycerza przed klątwą wilkołactwa. Tym razem Ambroż bacznie badał przeistoczoną bestię (InVim 15) by sprawdzić czy chroni się ona barierą przed zaklęciami. Nie wykrył nic podobnego. Zatem Sobiesław-wilkołak ma wyłącznie cechy naturalnego zwierzęcia, a nie magicznego stworzenia, czego najbardziej się obawiał. Zatem receptura magicznego pierścienia, który mógłby być remedium na klątwę - ta zmodyfikowana przez Ondrasza - okazała się dobrym wyborem. Osobną kwestią jest pozyskanie środków Vis na jego stworzenie i czas w jakim Mag Bohumil podniesie swoją biegłość MuAn, tak by zgodnie z decyzją Rady Magów - stworzyć rzeczony przedmiot.

Bogactwa gór

Z początkiem marca, gdy cieplejszy wiatr zredukował grubą warstwę śniegu, Mag Dalegor dokładnie obszedł dziedzinę Zgromadzenia. Próbował badać obecność Aury Faerie i nawet przygotował sobie pergamin by sporządzić mapę, ale jego potencja InVim i wada związana z Intellego całkowicie pokrzyżowała mu plany. Natomiast wędrując poza przypisaną Zgromadzeniu ziemię, odkrył kilka ciekawych miejsc gdzie wiatry i deszcze odsłoniły skałę. Doskonałe źródło pozyskania kamienia na przebudowę Zgromadzenia. Jego magia PeTe - którą z ciekawości wypróbował - w kilka chwil rozbiła w proch pokaźne głazy, powziął więc pomysł jak w przyszłości zamaskować wyeksploatowane złoże, by nie dać pretekstu właścicielowi ziem do jakichkolwiek roszczeń.

Dalegor na próbę zastosował ReTe wobec głazu długiego na 2 kroki, szerokiego na 2 kroki i wysokiego na 1 krok. Taki kawał skały przekraczał 11 ton, ale Dalegor spróbował go poruszyć tak, jakby głaz sam się toczył po pochyłości terenu - udając, że go przesuwa rękami. (ReTe R:Touch +1, D; Concentr +1, T: Individual (1m3) +0 plus ekstra 1 magnituda by objąć 4m3. Trudność 7). Finalnie po niecałej godzinie „przepychania” głazu, zostawił go pod częstokołem Alba Amnis zadowolony ze swego pomysłu.