Dobromił Kotowicz z Niemodlina

Niemodlin (Falkenberg) to zasobna wieś targowa wraz z niewielkim zamkiem usytuowana blisko Opola, najbogatszej osady w regionie. Opole (prawa miejskie w 1217), jest stolicą dawnego księstwa opolskiego dziś dumnie zwanego księstwem opolsko-raciborskim, będącym we władaniu najpierw Jarosława Opolskiego (zm. 1201), później Mieszka Plątonogiego, (zm. 1211), a aktualnie jego syna Kazimierza I Opolskiego (wnuka Władysława Wygnańca).

Niemodlinem władał ród Kotowiczów (Kotowitz) przybyły z Czech. Ród Kotowiczów dostał Niemodlin jako lenno od Jarosława Opolskiego w 1172 roku i nieprzychylnym okiem spoglądał na konszachty jego ojca – Bolesława Wysokiego z Rzeszą Niemiecką, a zwłaszcza na przysięgę wasalną wobec Fryderyka Barbarossy. Stąd też kiedy trzydzieści lat później Mieszko Plątonogi zajął zbrojnie księstwo opolskie (1201) chętnie opowiedział się przeciwko następcy Bolesława - Jędrzychowi Brodatemu. Kotowicze niechętnie patrzyli na rozpleniające się osadnictwo saskie, wierząc że przyszłość księstwa leży w zacieśnianiu więzów z Czechami i Księstwem Krakowskim. Byli też orędownikami sprowadzania Walonów do poszukiwań kruszców w pobliskich Sudetach. Wg nich wzrost regionu leżał w handlu, a nie kolonizacji lasów i nieużytków.

Herbarz: https://obc.opole.pl/dlibra/publication/17019/edition/16152/content - patrz str 75

Dzieciństwo

Dobromił był trzecim, najmłodszym synem Okrzesława Kotowicza. Urodził się w dniu przesilenia letniego (Noc Kupały) roku 1192. Od dzieciństwa był dzieckiem krnąbrnym i mało zdatnym do wiedzy. Tak jakby kto zamknął jego oczy na litery i słowa. Bardziej na jego wyobraźnię oddziaływały wizerunki świętych, demonów i opowieści o walce z niewiernymi w dalekiej Ziemi Chrystusowej. Od nudnej łaciny wolał biegi i bójki z rówieśnikami. Nasiąkł relacjami piastunek o tym jak to w Niemodlinie prawie dwieście lat temu zatrzymał się w swej ostatniej podróży na północy biskup Wojciech z Przemyślidów, który później zmarł męczeńską śmiercią wśród pogan. Dobromił marzył by uratować Wojciecha. Dlatego musiał być szybki, silny i twardy. Aby zabić niewiernych.

Nastolatek

Rychło okazało się, że dobrze macha mieczem i trudno go powalić. A że był najmłodszy i ojcowizna nie była mu pisana, ojciec poprzez Edmunda Walijczyka, znajomego opata klasztoru augustianów w Kamieńcu Ząbkowickim, wywiedział się o nowo ufundowanej siedzibie szpitalników w Strzegomiu. Dzięki protekcji Wincentego szpitalnicy przyjęli młodego Dobromiła do swego grona jako sługę. Dobromił przyjął śluby szpitalników i szybko opanował sztukę walki. Jedyne co martwiło braci, to jego zapalczywość i skłonność do gniewu. Po śmierci Mieszka Plątonogiego (1211) Kotowicze wsparli jego syna Kazimierza I Opolskiego, stając się jednym z liczących się rodów księstwa.

Dorosłość

Kiedy Kazimierz zapragnął wyruszyć na wojnę z niewiernymi, znaną w dziejach jako V Krucjata (1217), wsparli go także Kotowicze. Razem z księciem ruszył najstarszy syn - Jarosław i najmłodszy Dobromił, będący już oficjalnym serwientem szpitalników ze Strzegomia. Niestety wyprawa okazała się dla rodu brzemienna w skutkach. Kazimierz dołączył wraz ze swym hufcem do zastępów króla węgierskiego Andrzeja II. Kiedy w 1217 roku przeprawiali się przez morze do Palestyny, rozpętał się paskudny sztorm, na dno poszło wiele okrętów, a wraz z nimi dziedzic, Jarosław Kotowicz. Dobromił ledwo uszedł z życiem, gdy podczas wichury na jego głowę runęła pęknięta reja miażdżąc mu nos i szczękę, co zostawiło ślad na całe jego dorosłe życie.

Krzyżowcy utknęli w Akkce, marnotrawiąc czas na sporach, kłótniach, rozpuście i potyczkach z niewiernymi. W 1218 roku rozczarowany gnuśnością i bezczynnością rycerstwa Andrzej II, a wraz z nim Kazimierz, wrócili do domu z Ziemi Świętej. W hufcu polskim wracał też Dobromił, wprawdzie zaprawiony w bojach i zapoznany z pogańską sztuką leczenia ran, lecz zgorzkniały, pełen wstrętu do grzesznego życia krzyżowców i ze straszliwą blizną na twarzy, pamiątce po feralnym sztormie.

Zły los

Krajobraz który zastali na Śląsku, był dla Kazimierza – przykrym zaskoczeniem, zaś dla Dobromiła – pasmem cierpienia, wściekłości i chęci zemsty. Pod nieobecność księcia, jego konkurent Jędrzych Brodaty, zyskał na sile i przeciągnął na swoją stronę przeważającą liczbę wasali ziemi opolskiej. Groźbą, przekupstwem i siłą zdobył przewagę nad Kazimierzem i zmusił go do porzucenia polityki niezależności księstwa opolsko-raciborskiego. Kluczową rolę w tym procesie odegrała tragedia Kotowiczów. Jak wieść głosi, zamek w Niemodlinie strawił niespodziany pożar, w którym zginął Okrzesław Kotowicz wraz żoną Ludmiłą, drugim synem Siemierzem, córką Sławą oraz wierną czeladzią. Z racji braku spadkobierców pretensje do Niemodlina zgłosił Imbram Gniewomirowic z Pożarzysk, który ostatnio wszedł w posiadanie pobliskiego Ryczyna. Wasale Kazimierza szybko zrozumieli aluzję. Nie chcąc iść w ślady Kotowiczów, większość uznała prawa Gniewomirowica, opowiadając się dyplomatycznie za zwierzchnością Henryka Brodatego.

Gdy zrozpaczony wieściami o tragedii Dobromił dotarł do Niemodlina odkrył, że pożar wybuchł z ludzkiej ręki, zaś jego rodzinę i czeladź wysiekł Dytryk von Baruth, najemny rycerz z Miśni na usługach Gniewomirowiców. Jedno dobre, że nie znalazł grobu ni śladu śmierci swojej siostry Sławy, która zaginęła bez śladu owej feralnej nocy dla Kotowiczów. Wściekły Dobromił zażądał sprawiedliwego osądu od biskupa wrocławskiego. Sprawa stała się głośna. Po jednej stronie zamożny i potężny komes Imbram Gniewomirowic, po drugiej niewiele znaczący szpitalnik. Dobromił Kotowicz wierzył w prawdę, Boga i braterstwo krzyżowców. Wezwał na poręczyciela seniora ich rodu Kazimierza I Opolskiego oraz jego dowódcę w trakcie feralnej krucjaty. Jakież było jego zaskoczenie, gdy Kazimierz zeznał przeciw niemu, opowiedziawszy się za prawem Gniewomirowica do Niemodlina, a w rzeczywistości ratując swojego księstwo przed zbrojną interwencją Jędrzycha Brodatego. Wybuch gniewu, wściekłości Dobromiła i kalumnie rzucane na księcia stały się na długo przedmiotem opowieści na dworach i kasztelach.

Konsekwencje

I tak Dobromił zaprzysiągł krwawą zemstę na Dytryku, nienawiścią zapałał do obłudnego Kazimierza I Opolskiego i w gniew wpadał, gdy tylko słyszał o jego zasługach. Równie obmierzły był mu ród Gniewomirowiców, a zwłaszcza Imbram, tak mocno, że rzucał się do bijatyki, gdy tylko kto zachwalał jego imię. Za nic miał pokutę i kary zakonne, jakie go spotykały po takich razach.

Jego mistrz szpitalniczy ze Strzegomia, Rudiger de Haugwitz, gdy tylko usłyszał o bractwie hermesowym w górach za Bardem, rychło wysłał doń kłopotliwego serwianta do nich służbę wprzódy zawierając z mistrzem bractwa tajemną ustną umowę. Umyślił upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu – ukryć krnąbrnego rycerza przed wzrokiem jego nieprzyjaciół, którzy o dziwo, nie należeli też do grona jego popleczników. I mieć swoje oczy i uszy w bractwie. Czekał na właściwy dzień. Wspierał Dobromiła w dyskretny sposób widząc w nim i jego pretensjach nielichy kapitał polityczny. I czasami delikatnie przypominając o jego osobie i szkodzie, jaka go spotkała, biskupowi wrocławskiemu. Rudiger wie, że prędzej czy później Gniewomirowice popełnią błąd, a wtedy szpitalnicy zerwą zależność jaka ich z nimi wiąże.

Wady i zalety