Przecław z Siedlimowic

Urodził się w Wigilię narodzenia pańskiego w roku 1190. Matką była służąca na zamku rodu Ilkowiców z Pożarzyska, niejaka Kunegunde, ale ojcem był młody pan Imbram syn komesa Gniewomira Ilkowica. Imbram spłodził Przecława nie mając jeszcze lat 20, więc było oczywiste że niemowlę musiało czym prędzej zniknąć z dworu w Posarisch. Kunegundę oddalono do wsi Siedlimowice oddalonej pół godziny marszu od Dworu. Komes Gniewomir rozkazał dopilnować, by nieślubny wnuk odebrał porządne wychowanie.

Dzieciństwo

Mały Przecław pierwsze lata spędzał przy matce w Siedlimowicach. Widywał ojca, gdyż rycerz Imbram miał sentyment do Kunegundy i odwiedzał ją z upodobaniem. Ale synem nie bardzo się przejmował. Przynajmniej na razie.

Nastolatek

Przecław nie miał ręki do miecza. Wychowany w bojaźni bożej, czuł odrazę do przemocy. Bardziej ciągnęło go do pióra. Z tej przyczyny Imbram nakazał proboszczowi parafii, by wyuczył młodzieńca łaciny, czytania i pisania. Zabrał go w poczet do Strzegomia, zimą 1203 do kasztelanii na Górze Szerokiej. Tamże spotkał się z komturem Joannitów i szpitalnikami. Nadał im kościół w Strzegomiu Starym, dużej wsi na podgrodziu warownego zamku, wraz z przynależnościami. Przecław po powrocie do Siedlimowic spisał wszystko na pergaminach i umieścił w zamkowej bibliotece.

Imbram wysłał młodzieńca do Wrocławia na nauki w roku 1204. W Szkole Katedralnej opanował nauki Trivium i Quadrivium. Mieszkał poza murami grodu w nowym mieście. Komnatę dzielił z dwójką młodzieńców, którzy podobnie jak on, wkuwali łacinę, logikę i retorykę. Różnili się jednak od niego. Obaj byli czeladnikami Zakonu Hermesa. I byli wyraźnie młodsi od Przecława. Jeden miał na imię Bolko i wywodził się z Ziemi Łęczyckiej. Jego opiekunami byli Magowie ze Zgromadzenia w Łęczycy, sam mistrz Stanisław. Drugi młodzieniaszek zwał się Ambroż i był synem pisarza przy kasztelanie Świdnickim. W ten oto sposób Przecław dowiedział się o Zakonie Hermesa, o Magach, Trybunałach i sztukach tajemnych.

Dorosłość

Z Wrocławia już nie wrócił do Siedlimowic. Usilnie szukał kontaktu z Magami. Na wrocławskim rynku, w jednej z karczm natknął się na Heinricha - Czerwonoczapkiego, który zabrał go ze sobą do Freiberga w Saksonii W Marchii Miśnieńskiej. Poznał się na wykształconym młodzieńcu. Heinrich zapoznał go z walijskim Magiem - Stefanem Eruditusem i odtąd, od roku 1215 Przecław towarzyszył Czeladnikowi Reńskiego Trybunału.

Gdy ten wyruszył na Śląsk i na Morawy, służył mu za przewodnika. Po odkryciu miejsca Mocy w Górach Sowich i uzyskaniu zgody od Trybunału, Przecław z radością uczestniczył w spawach organizacyjnych i wykuwaniu nowego Zgromadzenia. To on naprowadził Stefanusa na ślady Ambroża w Krakowie. Uczeń Franciszka z Cleromonte Maga Domu Jerbiton, nie krył zadowolenia ze spotkania. Przyjął propozycją współpracy.