Urodził się w dzień świętego Adalberta z Magdeburga, 20 czerwca roku 1184, na podgrodziu opolskiego zamku. Ojciec był łowczym u księcia opolskiego Jarosława, a matka zajmowała się wychowywaniem siedmiorga rodzeństwa Tytusa.
Nie miał wielkiego wyboru w dzieciństwie. Jak tylko mógł opędzał się od młodszej dziatwy i ciekawie śledził starszego brata. W chwilach wolnych - bo matka chochlą zapędzała go do pracy od najmłodszych lat.
Kiedy skończył lat 12 zaimponował łuczniczym talentem książęcemu psiarczykowi. Ustrzelił dziwnego żbika, który poharatał tuzin ogarów księcia Jarosława. Ku zdziwieniu Tytusa żbik miał ludzkie oczy. Ale nikomu o tym nie mówił. W nagrodę mógł dołączyć do pachołków ojca i naganiać zwierzynę na książęcych polowaniach.
Przez lata wyrobił sobie biegłość w podchodzeniu zwierzyny, życiu w lesie i polowaniu na jelenie. Ojciec spodziewał się, że Tytus wkrótce zastąpi go na dworze w roli nowego łowczego. Nikt tak celnie nie szył z łuku jak Tytus. Wszystko zmierzało dobrze w tym kierunku, kiedy to jesienią 1202 roku Tytus zachorzał. Tropił w owym czasie watahę wilków, która szerzyła postrach w książęcym lesie na zaodrzu w okolicach Szczepanowic. Co prawda dopadł waderę i przegonił resztę stada, ale gdy ją skórował osłabł do cna i stracił przytomność. Ledwo wrócił na podgrodzie. Miesiąc cały leżał w gorączce i cały pokrył się pęcherzami, które sączyły ropę i sprawiały niewymowny ból. Dopiero na przedzimiu do grodu przybył medicus z Wrocławia i z wyraźnego książęcego polecenia zajął się młodym łowczym.
Tytus wydobrzał. Kuracja pomogła. Niestety jego oblicze już na zawsze pokrywały krosty i dzioby, a na zimnie wychodziły fioletowe plamy, co czyniło oblicze Tytusa odstręczającym. To sprawiło, że wszyscy się od niego odsuwali. Medicus, mający co nieco wspólnego z Zakonem Hermesa, wyjawił mu, że podpadł ludowi Faerie przez swoje upodobanie do ścigania zwierzyny i to one zesłały na niego choróbsko. Zalecił mu szukać ochrony u wiedzących…
Kolejne lata Tytus spędzał raczej w samotności. Przesiąknął pesymizmem. Nie lubił zbiorowisk ludzkich i unikał tłumów. Wolał czas spędzać w lesie, wśród przyrody. Aczkolwiek baczniej przyglądał się stworzeniom i nie raz czy dwa umknął na widok Leszego czy Rusałki. Raz jeden uniknął złego losu czmychając przed złym duchem Licho, którą napotkał na szlaku z Opola do Niemodlina… Postanowił, że nigdy nie wróci w te strony.
Przez jakiś czas służył w drużynie łuczniczej pod księciem Leszkiem (Białym), ale o niepowodzeniach w starciach z Węgrami w 1218 roku, kiedy o mało co nie zginął, postanowił wrócić na Śląsk. W Świdnicy poznał Przecława z Siedlimowic i dołączył do nowo powstałego Zgromadzenia. Mag założyciel - Stefanus Eruditus zapewniał go, że w miejscu które wybrał, Tytus będzie bezpieczny od ludu Faerie, a jego kunszt łowiecki przyda się na pewno.