Spis treści

Trybunał Nowogrodzki

Zakon Hermesa przybył na ziemie słowiańskie stosunkowo niedawno i zawdzięcza swoją obecność najbardziej osobliwemu dobroczyńcy: Kościołowi Chrześcijańskiemu.

Przed chrystianizacją Wołchwowie skutecznie odpierali zakusy Magów Zakonu. W przeciwieństwie do czarnoksiężników zachodniej Europy, których Zakon w dużej mierze zniszczył, Wołchwowie cieszyli się pełnym wsparciem swoich plemion. Byli kapłanami, otaczanymi powszechną czcią i byli dobrze zorganizowani. To prawda, że przed erą Waregów żadne pojedyncze plemię nie miało dużej siły militarnej, ale w burzliwym IX wieku Zakon Hermesa również jej nie miał.

Nieco później, w początkach 900, Zakon poprawił swą kondycję, ale wtedy sytuacja na ziemiach Słowian rozwijała się poza wpływem Zakonu Hermesa. Plemiona polan stopniowo jednoczyły się pod swoim legendarnym przywódcą Piastem, podczas gdy rusini byli najpierw pod silną ręką Olega (on sam był Wołchwem), a potem pod solidnymi, choć niepopularnymi rządami Igora.

W tych latach odbywały się ekspedycje na ziemie słowiańskie. Magowie z Trybunałów Tebańskiego i Transylwańskiego badali ziemi Rusi ale to, co tam napotkali zdecydowanie ich zniechęciło. Bogate źródła Vis faerie były liczne, ale słowiańskie faerie były wyjątkowo niebezpieczne i miały bliskie powiązania z Wołchwami. Pojedynczo, oczywiście, żaden Wołchw nie mógł się równać dobrze wyszkolonemu magowi hermetycznemu, przynajmniej nie na neutralnym terenie. Ale było ich po prostu zbyt wielu, byli zbyt dobrze zorganizowani i mieli znaczne wsparcie swej ludności.

Nastają nowe czasy

W roku 945 zginął książe Iwan (Ingvar) Rurykowicz, zabity przez plemię Drewlan zamieszkujące w dorzeczu Prypeci i Słuczy na Polesiu Wołyńskim. Drewlanie, prowadzeni przez swego księcia Mała, buntowali się przeciwko zbyt wysokim daninom nałożonym na nich przez Rurykowicza. księcia Rusi Kijowskiej. To wydarzenie miało doniosłe konsekwencje.

Po śmierci Iwana, jego małżonka Olga (Helga) przejęła regencję nad małoletnim synem Światosławem. Był gorliwą chrześcijanką, wypędziła więc z Rusi Kijowskiej pogańskich Wołchwów. Drewlanie wysłali do niej poselstwo z propozycją małżeńską od księcia Mała. Urażona Olga rozkazała wymordować wszystkich posłów, gdy ci brali kąpiel w łaźni. Sama wyprawiła się do Iskorostenia, grodu stołecznego Drewlan, by tam wyprawić pogańską tryznę na rzecz zmarłego męża - symulując gest dobrej woli wobec księcia Mała. Jej wojowie wyrżnęli nocą upitych możnowładców plemiennych. Księcia Mała i jego rodzinę zawlokła w łańcuchach na powrót do Kijowa. Los później zechce by jego córka Małusza została konkubiną Światosława i matką Włodzimierza Wielkiego. Sagi norweskie Małuszę opisują jako wróżkę mającą zdolność przepowiadania przyszłości.

W rok później Olga wyruszyła zbrojnie na Drewlan pozbawionych zdolnego przywódcy. Zburzyła Iskoroteń nad rzeką Uż i zadała ogromne straty plemieniu, finalnie wcielając ich ziemie do Rusi Kijowskiej. W wyprawie towarzyszył jej poseł z Konstantynopola, Mag Michael z Amastris, którego głównym zadaniem było założenie Zgromadzenia na terenach Rusi.

Michał i jego konfratrzy wytrwali bez mała dwie dekady, ale finalnie Mag źle ocenił sytuację. Drewlanie byli wrogo nastawieni, duchowni związani z dworem Olgi byli podejrzliwi wobec Zakonu Hermesa, a faerie, które Michał miał nadzieję ujarzmić lub zwieść, okazały się bardzo potężne. Dwóch magów Zgromadzenia zaginęło w Arkadii, jeden został zabity przez grupę Wołchwów, a kolejny został ukamienowany w Kijowie za świętokradztwo, którego ponoć się dopuścił.

W 962 roku, syn Olgi - Światosław został księciem i Michael zrozumiał, że czas jego misji dobiegł końca. Głęboko oddany pogaństwu, dbający jedynie o wojnę Światosław zaniedbał politykę swojej matki. Wołchwowie pojawili się ponownie w dużej sile. Michael oddalił się z kijowskiego dworu, uciekając z powrotem do Konstantynopola. Światosław zasiadł w Nowogrodzie, które to miasto otrzymał jeszcze za życia swego ojca Ivara, a całe księstwo Nowogrodzkie jego matka podporządkowała Kijowowi. Wypędził chrześcijańskich duchownych z grodu i zniszczył miejsca kultu. On sam, podobnie jak i ojciec, kultywował nordyckie wierzenia i pozwalał poddanym czcić słowiańskie bóstwa.

Książe podzielił swe ziemie oddając Nowogród Włodzimierzowi, księstwo Drewlan Olegowi, a Kijów - najstarszemu Jaropełkowi. Po tragicznej śmierci Światosława, jego synowi rozpoczęli zaciętą walkę o władzę. Jaropełk najechał Drewlan i zabił brata. Zwrócił się potem ku Nowogrodowi, który zajął z łatwością. Włodzimierz uciekł do Skandynawii starając się pozyskać wojowniczych Waregów do swych celów. Powrócił w 978 roku na czele wikingów pod wodzą jarla Haakona Sigurdssona. Zajął Połock, Smoleńsk i Kijów, gdzie pojmał i zamordował Jaropełka. Włodzimierz stał się wkrótce panem całej Rusi. W celu zbudowania jedności plemion ruskich chciał wykorzystać kulty plemienne, tworząc w Kijowie centralny ośrodek kultowy dla całego państwa z utworzonym panteonem bóstw.

Do tej pory okrutny, wojowniczy i rozpustny (miał kilkanaście żon i podobno 800 konkubin), zmienił się całkowicie po przyjęciu chrztu w Chersonezie na Krymie. W 988r. pośłubił Annę, córkę cesarza Bizancjum. Po powrocie do Kijowa zniszczył pogańskie chramy, wrzucił własnoręcznie posąg Peruna do Dniepru i po przybyciu duchownych z Bizancjum kazał przeprowadzić masowy chrzest ludności w Dnieprze. Rozpoczął serię masowych chrztów na Rusi. Dla Zakonu Hermesa był to wyraźny znak, że czasy znów zaczynają sprzyjać.

Na zachodzie, na ziemiach Polan, król Bolesław Chrobry solidni już ukonstytuował duchownych katolickich. Wołchwowie byli wszędzie prześladowani, wypędzani i zabijani. Słowiańscy książęta zdradzili swoich bogów i odrzucili swoje naturalne źródło magicznej pomocy. Takiej okazji Zakon Hermesa nie mógł przepuścić.

Pierwsze Osadnictwo

Z ziemiami Słowian graniczyły trzy magiczne Trybunały: Reński, Transsylwański i Tebański. Szczególnie Trybunał Reński doświadczał niedoborów Vis i chciał rościć sobie prawo do wschodnich terytoriów. Każdy z Trybunałów wysłał własną ekspedycję i przez jakiś czas wyglądało na to, że wybuchnie prawdziwy spór między nimi.

Tak powstały trzy pierwsze Zgromadzenia na ziemiach Słowiańskich:

Jednak w tym samym czasie Zakon zaczął doświadczać poważnych, wewnętrznych zawirowań. Krążyły straszliwe plotki o diabolizmie w Domu Tytalusa. Potwierdzenie tych plotek i późniejsze egzekucje wstrząsnęły Zakonem. Kluczowi Magowie z trybunałów Reńskiego i Transylwańskiego brali w tym aktywny udział. Wewnętrzne walki, paranoja i nierozważne oskarżenia stały się powszechne. Przez kilka trudnych lat utrzymywał się kruchy pokój, a potem, krótko po przełomie tysiąclecia, wybuchła Wojna Rozłamu. W zamieszaniu tamtych czasów, naturalna wrogość i nieufność między trzema wschodnimi trybunałami przerodziły się w otwartą nienawiść. Niektóre z najbardziej brutalnych starć Wojny Rozłamu rozegrały się na terenach granicznych między Węgrami, Niemcami i Bizancjum.

Na ziemiach polskich i Rusi rozwijało się to inaczej. Trzy nowe Zgromadzenia przyciągnęły kilku magów Bjornaerów (zwłaszcza Grand Silesia, która była silnie sponsorowana przez Domus Magnus Bjornaer w Crinterze), jak również magów z domów Merinita i Criamon. Było tam nawet kilku magów z domów Flambeau i nieliczni z Jerbiton, Mercere i Ex Miscellanea. W regionie miał rezydować jeden quaesitor, w Zgromadzeniu Rudni. Był to niejaki Patrick z Dunderry (pochodzący z Hibernii).

Quesitor był przerażony sytuacją. Gdy przyszedł rozkaz od jego przełożonych z Trybunału Tegbańskiego, by wesprzeć ich atak na Zgromadzenie w Karpatach, stanowczo odmówił i zwołał spotkanie Rady w swoim bractwie. Potępił rozkazy swych dobroczyńców i fundatorów jako zdradę Zakonu – widoczne dowody diabelskiego wpływu – i zadeklarował, że absolutnie nie weźmie udziału w takim szalonym przedsięwzięciu. Patrick był chrześcijaninem, choć nie Pobożnym Magiem (zobacz Pax Dei), i uważał, że w obliczu takiego szaleństwa jedyną właściwą reakcją była ta podyktowana przez etykę chrześcijańską: nadstawienie drugiego policzka. Swą płomienną retoryką, Patricka przekonał resztę Magów w Zgromadzeniu, nawet tych, którzy nie popierali jego pacyfistycznej filozofii. Wsparli jego decyzję o odrzuceniu otrzymanych rozkazów.

Z impulsu Patricka szybko narodził się nowy prąd idei w Zgromadzeniu. Dlaczego oni lub ich niedawni przeciwnicy na tej dzikiej, niegościnnej ziemi mieliby przejmować się okrucieństwami mającymi miejsce na Zachodzie? Jaką mieli potrzebę wkraczania na cudze terytoria, rywalizowania o Vis, ustanawiania dominacji i linii jurysdykcji? Dzieliło ich prawie trzysta mil do Prypeć Maior, a więcej niż pięćset do Grand Silesia! Lepiej by było pilnować własnych spraw, trzymać głowy nisko i przeczekać.

Z Odmętów Chaosu

Przez całą jesień 1006 roku, trzy słowiańskie Zgromadzenia realizowały potajemnie politykę pojednania. Magowie Bjornaer szczególnie starali się unikać zaangażowania w Wojnę Rozłamu. W owym czasie znaczna część ataków była skierowana na Dom Díedne. Zakon szukał kozłów ofiarnych, a domy nielateńskie były oczywistymi celami.

Do roku 1008 trzy Zgromadzenia formalnie zerwały swoje więzi ze sponsorami i utworzyły Nowy Trybunał Słowiański. Ich Magowie nie mogli liczyć na to, że przetrwają bez szwanku. Rudnia stała się celem ataków zarówno mściwych magów Tebańskich jak i wrogich Transsylwańczyków. W roku 1009 Rudnia została opuszczona, a Patrick poprowadził swoich towarzyszy na północ do Nowogrodu. Grand Silesia również ucierpiała, a uchodźcy schronili się w Prypeć Maior.

Zniszczenie Rudni sprawiło, że Magowie zgodzili się założyć nowe Zgromadzenie w okolicach Nowogrodu, wybierając miejsce w centrum trójkąta utworzonego przez jeziora Onega, Biełoje i Ilmen. Oznaczało to, że znajdowali się w równej odległości od trzech cywilizowanych ośrodków (Nowogrodu, Biełooziero i Ładogi), ale wygodnie daleko od dużych skupisk ludności. Zgromadzenie zostało nazwane Trzy Jeziora i z czasem miało odgrywać wiodącą rolę w trybunale.

Nowy Rozdział

W ciągu kolejnych czterdziestu lat nowy trybunał funkcjonował całkiem dobrze, a uzyskana niezależność była jednym z pierwszych zagadnień uzgodnionych na pojednawczym Wielkim Trybunale, który odbył się po zakończeniu Wojny Rozłamu. Wojna domowa o tron kijowski w latach 1015–1019 ciężko doświadczyła kraj, ale wszystkie Zgromadzenia znajdowały się w dość niedostępnych miejscach, a Grand Silesia (ponownie zasiedlona w 1013 roku) oczywiście nie była zaangażowana. Poza ogólnym zamętem politycznym w kolejnych dekadach, zwykłymi trudnościami z władzami kościelnymi i ingerującym możnowładztwem, Magowie radzili sobie całkiem dobrze.

W Królestwie Polski w połowie XI wieku miała miejsce straszliwa wojna domowa i powstanie pogańskie. Ludność protestowała przeciwko zwiększonym powinnościom prawa książęcego, ale przede wszystkim przeciwko narzuconej chrystianizacji. Jeszcze za panowanie Bolesława Chrobrego, w 1022 ludność wystąpiła przeciwko księżom i wzbogaconej na łupieżczych wyprawach warstwie możnowładców. Bunt krwawo stłumiono, ale nie na długo. Syn Chrobrego, Mieszko II również musiał stawić czoła potężnej fali buntów pogańskich w latach 1030-1032. Jednakże apogeum chaosu nastąpiło w 1038 na ziemi Wielkopolan i Śląska. Młody król, Kazimierz Odnowiciel, od 4 latach sprawujący władzę - napotkał opór możnowładców i musiał uciekać z kraju. Władza centralna upadła, a z nią centralnie sprawowane wsparcie Kościoła. Samodzielni możnowładcy - książęta, nie byli w stanie zapanować nad chaosem i powstanie ludowe ogarnęło kraj. Z czego skorzystał książę czeski Brzetysław I najeżdżając Wielkopolskę i anektując Śląsk.

Grand Silesia starała się nie rzucać w oczy podczas konfliktu, ale było zbyt wiele stron, mających urazę wobec Magów. Złośliwe języki w trybunale Reńskim skutecznie zasiały plotki na dworze królewskim, kiedy Kazimierz przebywał na uchodźctwie u księcia Bawarii i Szwabii Henryka III Salickiego . Gdy Kazimierz Odnowiciel wrócił do władzy w 1039 roku, Zgromadzenie zostało zaatakowane i zniszczone przez anty-pogańskich rycerzy (w tym ciężkozbrojnych poddanych niemieckiego księcia).

Upadek Grand Silesia pozostawił Trybunał Słowiański bez jakiejkolwiek reprezentacji na ziemiach polskich. To w tym czasie Trybunał Reński podjął swoją pierwszą próbę „negocjacji” zmiany granicy między sobą a Nowym Trybunałem Słowiańskim. Próbę, która nikłą przewagą głosów została odrzucona na Wielkim Trybunale w roku 1063. Odpowiedzią Trybunału Słowiańskiego było przeforsowanie orzeczenia dającego ich Radzie formalne prawo do osiedlania wszystkich nowych Zgromadzeń na ziemiach słowiańskich. Władza ta była wykorzystywana kilkukrotnie w ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat do usuwania naruszających teren zagranicznych magów, ale również spowolniła rozwój Trybunału. Pojawiają się współcześnie głosy, że bardziej hojna polityka byłaby wówczas mądrzejsza.

Pomimo masakry Grand Silesia, niektórzy Magowie zdołali uciec i ponownie znaleźli schronienie w Prypeć Maior. Ale dopiero w 1052 roku, gdy Kazimierz wypędził Czechów ze Śląska, Magowie mogli powrócić do Polski, by się odbudować. Zgromadzenie zostało założone na terenach pomiędzy rzekami Wisłą i Wartą, około pięćdziesięciu mil na wschód od Sieradza i przyjęło nazwę pobliskiego miasta: Łęczyca. Od tego czasu datują się silne więzi między Domem Bjornaer a Prypeć Maior. Magowie z Grand Silesia dwukrotnie byli zmuszeni szukać schronienia na wschodzie i teraz wielu z nich zdecydowało się tam pozostać.

W tym samym czasie rozwój Trzech Jezior i ich coraz większe zaangażowanie w miasto Nowogród, przesuwało polityczne centrum trybunału na północ. W 1053 roku uzgodniono zmianę nazwy. W momencie dumnej afirmacji Trybunał porzucił słowo „nowy” z nazwy i zdecydował się na identyfikację z tętniącym życiem, niezależnym miastem nad rzeką Wołchow - tak powstał Trybunał Nowogrodzki.

Następne poważne wyzwanie przed którym stanął Trybunał, nastąpiło po śmierci Jarosława Mądrego w 1054 roku. Śmierć Jarosława wywołała nową wojnę domową i praktyczne rozbicie Rusi na księstwa dzielnicowe. Jarosław miał wielu synów, mimo wprowadzenia nowych praw dziedziczenie - synowie władający poszczególnymi dzielnicami skoczyli sobie do gardeł. Jeden z uczestników krwawych zmagań o władzę, książę połocki Wsiesław Briaczysławicz, był Wołchwem. Wywodził się z innej linii Rurykowiczów, niż synowie Jarosław i po śmierci władcy początkowo zachował lojalność wobec jego synów. Wśród ludu połockiego krążyły opowieści o mocach zmiennokształtności księcia i proroczym darze.

Działania Wsiesława zwiększyły ogólną świadomość - zarówno Kościoła jak i państwa - o praktykowaniu nielegalnej magii na Rusi. Czy Trybunał powinien wkroczyć, aby przeciwdziałać Wsiesławowi? Czy powinni go traktować jako zbuntowanego czarownika i zabić go? Faktem było, że był księciem połockim z Domu Rurykowiczów i działanie przeciwko niemu byłoby naruszeniem Kodeksu Hermesa. Więc zwróciłoby uwagę Wielkiego Trybunału na obecność i zaangażowanie Magów Trybunału Nowogrodzkiego. Ale wkrótce stało się jasne, że Wsiesław swą magią pogarszał chaos wojny bardziej niż zwykle. Jasne było, że stanowił bezpośrednie zagrożenie dla Trybunału, ale równie klarowny był fakt, że działanie przeciwko niemu byłoby czynem prowokacyjnym i niebezpiecznym, naruszającym Kodeks. Ostatecznie Trybunał Nowogrodzki, zebrany na nagłym posiedzeniu, zadecydował by nic nie robić.

W swoim czasie na Rusi zapanowała tymczasowa stabilizacja, gdy trzej synowie Jarosława: Izjasław, Wsiewołod i Światosław utworzyli triumwirat. Wsiesław nadal udawał lojalność, dołączając do braci w 1060 roku w wyprawie przeciwko zbuntowanym plemionom. Pięć lat później Wsiesław otwarcie wystąpił przeciwko synom Jarosława, wykorzystując ich wzajemne waśnie. W 1066 najechał i splądrował Nowogród Wielki, czym ponownie zaalarmował Magów Trybunału Nowogrodzkiego. Książę wykorzystał magię, by przemóc wolę obrońców grodu, uprowadził kobiety i dzieci, pozwalając na rzeź mężczyzn.

Synowie Jarosława porzucili swady i wspólnie ruszyli na Połock w 1067. W marcu, nad rzeką Niamichą starli się z zastępami Wsiesława. Czarnoksiężnik sprawił, że jego wojska swobodnie przemieszczały się po zamarzniętej rzece. Nie pomogło to jednak i jego armia przegrała bitwę, a on sam salwował się ucieczką.

Jednym z pierwszych działań braci, po odbiciu ziem Nowogrodzkich, było zwabienie Wsiesława na rozmowy pokojowe i zdradzieckie pojmanie. Księcia zamurowano w wieży wraz z dwójką synów. Jarosławowicze stali się krzywoprzysięzcami, a Wsiesław rzucił na nich klątwę. W ciągu roku Połowcy zaczęli naciskać mocno na Perejasław, a ludzie zaczęli szeptać o złamanych przysięgach i zemście Bożej na zdrajcach. Po klęsce nad rzeką Ałtą, w której Połowcy zdziesiątkowali ruskie zastępy, było jasne, że klątwa Wsiesława działa.

Sytuacja się nie poprawiała. Gdy książę Izjasław odmówił wydania broni mieszkańcom Kijowa, wzburzeni uwolnili Wsiesława i oddali mu kontrolę nad miastem, wypędzając Jarosławowicza. Trybunał Nowogrodzki ponownie zdecydował się wstrzymać od działań. Patrick z Dunderry był już starcem, ale nadal z pasją bronił polityki nieagresji i udało mu się utrzymać Trybunał z dala od trwających konfliktów. Rządy Wsiesława w Kijowie były krótkie. Izjasław powrócił wsparty zbrojnie przez księcia polskiego, Bolesława Śmiałego i wypędził go. Choć Wsiesław żył do 1101 roku, nigdy więcej nie sprawiał Rusi takich kłopotów na podobną skalę. Władał dość spokojnie Połockiem, zajmując się czarną magią i spisując swoją niebezpieczną wiedzę w sześciu masywnych tomach z czarnej, wężowej skóry.

Trybunał przetrwał, ale wczesne obietnice prosperity wydawały się stale oddalać. Mimo wielkich niebezpieczeństw i chaosu na Rusi, Zgromadzenia pozostawały dobrze ukryte. Magowie unikali sojuszy z możnowładcami. Krótkie kontakty nieuchronnie zmierzały ku katastrofie, gdy książęta zmuszeni sytuacją wymagali działań od Magów. Po śmierci Mścisława Haralda Wielkiego w 1132 roku podjęto ostatecznie decyzję. Wszyscy członkowie Trybunału zostali surowo zobowiązani, aby nie ujawniać się przed żadnym członkiem panującego rodu na Rusi. Później zasada ta została rozszerzona również na polskie rody panujące.

Współczesność

Już od samego początku Trybunał Nowogrodzki przyciągał magów z Domu Bjornaer. Ich główna siedziba znajdowała się w Crinterze należącej do Trybunału Reńskiego, jednym z pierwszych miejsc, które odczuło negatywne skutki wzrastającej populacji osadników. W okolicach Prypeć Major odkryto prawdziwie dzikie tereny , praktycznie nietknięte przez człowieka z wyjątkiem kilku odległych wiosek na palach. Rudnia leżała na skraju obszaru stepów Rusi, przez tysiąclecia zamieszkiwanych przez nomadów, podczas gdy Grand Silesia znajdowała się w odległej, leśnej dolinie wśród wzgórz, z dala nawet od niewielkich osad.

Przez ponad wiek nowogrodzcy Magowie cieszyli się niemal nieograniczoną swobodą w podróżowaniu, odkrywaniu i badaniu starożytnych lasów, dzikich wzgórz i niezgłębionych bagien. Wyprawy dotarły do Uralu na początku lat 1150 i przyniosły wieści o niezmierzonych lasach, rozciągających się aż do dalekiego Wschodu. Jednak problem osadnictwa zaczął coraz bardziej doskwierać. Bagna były bogatym źródłem rud żelaza, a niedaleko odkryto również złoża soli, które zaczęto eksploatować. Sprowadzano ludzi, by osuszać ziemię i ją uprawiać. Prypeć Maior to najstarsze Zgromadzenie w Trybunale (w 1194 roku obchodziło swoje dwustulecie), a ich reakcja na problem osadniczy była dość zaskakująca. W ostatnich latach zaczęły się intensywne najazdy na osadników oraz seria niebezpiecznych „nawiedzeń”.

Niestety lokalna szlachta nie zamierzała pozostawić sprawy bez reakcji. Nie dostrzegali jeszcze zorganizowanej, magicznej ingerencji, sądząc, że mają do czynienia z obecnością dzikich bestii lub złośliwych wpływów istot Faerie. Urządzono kilka wielkich polowań. Jeden z miejscowych szlachciców, bojar Michaił z Turowa, nawet wspominał o sprowadzeniu harpunników z odległej Norwegii, aby unicestwić „bagienne potwory”. Kościół również mógłby zostać zaangażowany, jeśli pojawiłyby się solidne dowody nadprzyrodzonej ingerencji. Tajemnica egzystencji Prypeć Maior nie jest szczególnie strzeżona w okolicy.

Wiek tego Zgromadzenia jest częścią problemu. Magowie-Założyciele dawno zmarli lub przeszli w Ostateczny Zmierzch. Jedna z nich, Stolicja „Pływaczka”, ostatecznie zagubiła się w swoim Zwierzu Serca (wielka żółwica czarnogrzbieta) jakieś trzydzieści lat temu. Stolicja jest gdzieś w sercu Prypeci, ponura i niebezpieczna. Wielu z obecnych Magów w Zgromadzeniu było jej uczniami i sami zbliżają się do Ostatecznego Zmierzchu, powoli pogrążając się w zwierzęcej irracjonalności i starczej destrukcji. Czy konfrontacja jest nieunikniona? Prypeć Maior mógłby wyrządzić straszliwe szkody, zanim zostałby zniszczony. Ale mogą być również drastyczne reperkusje, gdyby znaleziono tam dowody wskazujące na istnienie innych hermetycznych bractw. Są jednak tacy, którzy wierzą, że istnieje alternatywne rozwiązanie.

Kilku Magów z Trzech Jezior dotarło do Uralu w latach 1150. Ziemia zachwyciła ich swoją dzikością i pozornie nieskończoną przestrzenią. Lokalne plemiona Mansów i Chantów trwały w pogaństwie i nie były skłonne do niepokojenia przybyszów. Odkryto wąski wąwóz nad źródłami rzeki Kamy, którego ściany były usiane setkami suchych, przestronnych jaskiń, połączonych półkami. To miejsce szczególnie zainteresowało Magów. W 1185 roku Trybunał Nowogrodzki nadał przywilej fundacyjny założenia nowego Zgromadzenia w wąwozie. Rada Trybunału została zachęcona argumentami nowo przybyłej, młodej węgierskiej Magini Malinki Czapczek. Miała ona kilka dobrych powodów na poparcie swoich planów, a jej przynależność do Domu Bonisagus dawała jej pewien autorytet w dyskusjach. Jednak jak pokazały późniejsze wydarzenia, Malinka dobrze ukrywała swe prawdziwe motywacje.

Tak czy inaczej, Zgromadzenie zostało dość szybko założone i w krótkim czasie przyciągnęło kilku dość młodych i niekonwencjonalnych magów. Zgromadzenie nazwano Tysiącem Jaskiń i wydawało się, że ma szansę odnieść sukces. Jednak niedawno wydało się, że sama dolina jest jedynie centrum organizacji Zgromadzenia. Magowie nawiązali bardzo przyjazne stosunki z lokalnymi mieszkańcami. Te plemiona żyły znacznie prościej niż ruscy chłopi, używając stosunkowo mało żelaza na rzecz naturalnie występującego kamienia i drewna, choć koncepcję wszechświata i bóstw mieli w pełni rozwiniętą. Magowie z Domu Bjornaer byli szczególnie skorzy do nauki od ludzi, którzy żyli w takiej harmonii ze swoim środowiskiem od stuleci.

Tysiąc Jaskiń stało się centrum małej konfederacji plemiennej. O ile w samej dolinie mieszkała umiarkowana populacja, istniały także inne grupy sprzymierzone żyjące poza nią. Kilka dużych grup plemiennych koczowało po lasach, polując, zastawiając pułapki i stosując prostą gospodarkę wypaleniskową. Praktycznie nie używali metalu, nie zabijając niczego niepotrzebnie. Kierowani przez Magów i własnych Wołchwów, dążyli do osiągnięcia stanu prawdziwej harmonii ze światem. Magowie z Domu Bjornaer odnieśli znaczący sukces w odkrywaniu Zwierza Serca wśród tych ludzi i w nauczaniu członków plemion posiadających Dar. Wielu Magów podejrzewa, że duża liczba Zwierzów Serc czekających na odkrycie wśród tych ludzi jest wynikiem potężnej Aury Faerie Zgromadzenia Tysiąca Jaskiń.

Takie kroki musiał zirytować konserwatywnych Magów Bjornaer z Prypeć Maior, ale Malinka odważyła się pójść jeszcze dalej. W czasie gdy jej towarzysze spędzali czas z miejscowymi, ona zaangażowała się w intensywne badania, by zrozumieć i skodyfikować magię Wołchwów. Co więcej, zamierzała połączyć jej metody i zalety z magią Hermetyczną. Jej celem stało się stworzenie zjednoczonego społeczeństwa, związanego wspólnym użyciem magii, głębokim zrozumieniem świata przyrody i wspólnym spojrzeniem na religię. Te poczynania były dalekim odbiciem konfliktu wśród Magów Domu Bjoerner w Crinterze. Z jednej strony stali obrońcy statycznego kawałka ziemi, zazdrośnie strzegący tego, co uważają za swoje. Z drugiej strony grupa Magów, którzy związali się ze wspólnotą zwykłych ludzi, próbując im przewodzić i nauczać nowego stylu życia.

Podczas obrad Trybunału Nowogrodzkiego w 1214 roku, ten konflikt wyszedł na jaw. Magowie z Tysiąca Jaskiń sprzeciwili się brutalnemu przeganianiu osadników w rejonie Prypeci, a Magowie z Prypeci oskarżali o zdradę pod Magów z Tysiąca Jaskiń, wołając, że przywiedli oni ludzką ingerencję do nieskażonej dziczy. Głos zabrała sama Malinka, przemawiając do Trybunału przedstawiła sposób, w jaki Wołchwowie łagodzą wpływ Aury Faerie, podkreślając istotny udział zarówno potężnych Lordów Faerie, jak i osób niemagicznych. Twierdziła, że możliwe jest nie tylko, aby osoby niemagiczne mogły używać magicznych mocy w słowiańskiej Aurze Faerie. Dowodziła, że współpracując z pomocą niemagiczną, Hermetyczni magowie mogliby pewnego dnia dostosowywać Aury — Aury Magiczne — do swoich pragnień. To, było ostatecznym celem Zgromadzenia Tysiąca Jaskiń: stworzenie Aury, która pozwoli wszystkim jej mieszkańcom w pełni uczestniczyć w naturalnych, magicznych cudach świata.

Wielu zgromadzonych Magów było oburzonych i podniosły się głosy za natychmiastowym odrzuceniem Tysiąca Jaskiń. Quaesitorzy byli skonsternowani i udali się na prywatną konferencję by ocenić, w jaki sposób i w jakim stopniu Tysiąc Jaskiń mógł naruszyć Kodeks. Jednak Tysiąc Jaskiń miał również swoich zwolenników. Wielu Magów od dawna fascynowało zjawisko magii domowej i pośpiesznie zadawano pytania Malince na temat jej odkryć. Wydawało się im, że jest to realna nadzieja na pojednanie między Zakonem a szybko napierającym światem niemagicznym. Gdy Quaesitorzy zwołali ponownie spotkanie, natychmiast ogłoszono zamknięcie obrad Trybunału. Rozwiązali zgromadzenie, krótko ogłaszając, że Tysiąc Jaskiń zostanie zbadany przez oficjalną delegację Quaesitorów wspieraną przez przedstawicieli wszystkich Zgromadzeń Trybunału, ale, aby być sprawiedliwym, podobne działania będą podjęte wobec Prypeć Maior.

Delegacja i odwet

Delegacja Quaesitorów, wspierana przez potężnych Magów ze wszystkich Zgromadzeń Trybunału, odwiedziła Prypeć Maior i Tysiąc Jaskiń w latach 1215 i 1216. Zastała ona Prypeć Maior pełne żądań, oburzenia i pogardy. W przeciwieństwie do tego, w Tysiącu Jaskiń przyjęto ich z gościnnością oraz podjęto skoordynowane wysiłki, aby przekonać gości do swojej filozofii. Niemniej jednak, nie ulegało wątpliwości, że oba Zgromadzenia naruszyły różne sekcje Kodeksu.

Jednakże, werdykt Quaesitorów został opóźniony, ponieważ na wiosnę 1217 roku Prypeć Maior nagle zaatakowało Tysiąc Jaskiń. Ich atak nie był ogłoszony jako formalna Wojna Magów i nie mieli pozwolenia na Łowy (Wizards' March). To był zwykły, brutalny najazd, mający na celu zniszczenie laboratoriów wrogich Magów i zabicie jak najwięcej z nich. Choć atak się nie powiódł, głównie dlatego, że rodzime zwierzęta Tysiąca Jaskiń pozostały lojalne mimo starań bardzo potężnych Magów Bjornaer, aby je przekabacić. Również dlatego, że dwóch atakujących magów doświadczyło Zmierzchu w nieodpowiednich momentach.

Po rajdzie, cała kwestia technicznych naruszeń Kodeksu zeszła na dalszy plan. Quaesitorzy mieli znacznie bardziej pilne przewinienie do ukarania; atak na Zgromadzenie Trybunału nie może pozostać bezkarnym. Kilkakrotnie wzywali Magów z Prypeć Maior do udania się pod sąd. Jak dotąd bezskutecznie.

W miarę jak Trybunał Nowogrodzki zmierza ku Regionalnemu spotkaniu w 1221 roku, te sprawy pozostają nierozwiązane. Chociaż Tysiąc Jaskiń jest wyraźnie odpowiedzialne za „wtrącanie się w sprawy śmiertelników”, trudno udowodnić, że zagraża to Zakonowi Hermesa. Śmiertelnicy, o których mowa, są prymitywnymi poganami żyjącymi setki mil od chrześcijańskich władz. Z drugiej strony, choć Prypeć Maior ewidentnie igra z ogniem, ukaranie ich jest niemal niemożliwe. Zbyt wielu magów Trybunału ma długotrwałe powiązania z Prypecią, a ich polityczna siła i status najstarszej działającej fundacji w Trybunale czynią go niemal odpornym na cenzurę.

Nad tą wewnętrzną debatą unosi się nadchodzący Wielki Trybunał w 1228 roku. Konsekwencje tej sprawy przed całością Zakonu Hermesa mogą być przerażające. Trybunał Reński zawsze szuka okazji, aby przejąć „puste” ziemie polskie. Trybunał Nowogrodzki nie może sobie pozwolić na wielki skandal. Podczas gdy formalna organizacja Trybunału jest sparaliżowana, konflikty wewnątrz Domu Bjornaer się pogarszają. Magowie z Prypeci szybko udali się do Crintery, aby przedstawić przewinienia Tysiąca Jaskiń w jak najgorszym świetle. Magowie z Tysiąca Jaskiń przybyli równie szybko, aby przedstawić swój ogląd sprawy. Najazd z 1217 roku zwiększył napięcie w Domu Bjoarner. Następne Zgromadzenie Dwunastu Lat jest nieuchronne i na pewno będzie burzliwe. Gdzie w tej sprawie padnie wyrok, pozostaje jedynie domysłem.

Pośród tak dużych niepokojów wewnętrznych, najazdów nomadów, inwazji sąsiednich władców i własnych restrykcyjnych polityk, Trybunał Nowogrodzki rozwija się bardzo powoli. W roku 1220 w regionie znajduje się tylko sześć Zgromadzeń (Trzy Jeziora, Tysiąc Jaskiń, Prypeć Maior, Łęczyca i dwa pomniejsze będące raczej eksperymentem niż solidną fundacją). Pomijając trudności świeckie, Trybunał w tym czasie ma jedno wielkie i nadrzędne zmartwienie. Członkowie Domu Bjornaer poróżnili się między sobą. Pytanie, które ich gnębi, brzmi: Czy jest możliwe harmonijne zintegrowanie ludzkości z naturalnym porządkiem, czy nie?