Prypeć Maior ulokowano na średniej wielkości wyspie, około dwadzieścia mil w głąb południowej krawędzi Wielkich Bagien Prypeci. Istnieje tylko jedno łatwe dojście do Zgromadzenia – wąska ścieżka prowadząca poprzez bagniska od południa. Końcowy odcinek drogi przecina szeroki i głęboki kanał mokradeł, który mieszkańcy Zgromadzenia pokonują, przyzywając magiczną groblę. Magowie dawno już dołączyli zaklęcie aktywujące groblę do rytuału Aegis of the Hearth, przez co odpowiada ono na obecność wszystkich członków Zgromadzenia oraz osób formalnie zaproszonych.
Wyspa niegdyś stanowiła wspaniałą celebrację bujności natury. W młodości Magowie Prypeci tworzyli z żywych sił przyrody – zwłaszcza roślin – swoje siedziby: pałace z sitowia, domy w koronach drzew, polany usłane gęstym mchem i dolinki wypełnione kwietnymi altanami. Jakość tych budowli była wyjątkowa. Choć obecnie nie są już utrzymywane, wciąż dostrzec można ślady dawnej świetności.
Zgromadzenie nigdy nie było dobrze zaopatrzone. Żywność i niezwykłe zbiory Vis pochodziły z bagien. Pozostałe materiały trzeba było sprowadzać z zewnątrz. Obecnie, jeśli Magowie lub ich służba czegoś potrzebują – po prostu to kradną. Zbiory Vis także zmalały – nie z powodu nadmiernego eksploatowania bagien, ale dlatego, że Magowie nie mają już siły się tym zajmować.
Relacje Prypeci z otoczeniem uległy całkowitemu rozpadowi. Zwierzęta i faerie z bagien unikają Zgromadzenia, obawiając się jego irracjonalnych i gwałtownych mieszkańców. Chłopi zamieszkujący obrzeża bagien boją się i szczerze nienawidzą Magów. W wielu przypadkach ich nieszczęścia – zwłaszcza łowczych, zbieraczy rudy żelaza i rybaków – rzeczywiście są winą Prypeci. Sprawa ta dotarła do bojara Michaiła z Turowa, który zamierza przekopać kanały do rzeki Prypeć i osuszyć ziemię pod pastwiska, a także stanowczo rozprawić się z każdym oporem.
Magowie Prypeci są w różnym stanie – od „starych i słabych, lecz jeszcze racjonalnych” po „opętanych przez zwierzęce impulsy, o krok od Ostatecznego Zmierzchu”. Przez ostatnie 85 lat nie przyjęto żadnego nowego ucznia, a od 70 lat nie dołączył żaden nowy członek. Wyczerpali swoje siły badawcze i ciekawość. Ich ogromna wiedza i potęga służy już tylko obronie ich domu.
W ciągu ostatnich 20 lat jedynym istotnym działaniem zewnętrznym był nieudany atak na Tysiąc Jaskiń. Prypeć nie jest już miejscem spotkań Konklawe Trybunału Nowogrodzkiego – ponad 40 lat temu Magowie z radością oddali ten przywilej Trzem Jeziorom, byle uniknąć wizyt intruzów. Mimo to kilku z nich wciąż regularnie uczestniczy w obradach Trybunału.
W Domu Bjornaer - Prypeć wciąż cieszy się wysokim statusem. W okresie jesieni Zgromadzenia (ok. 1110–1165) byli drugim najbardziej wpływowym Zgromadzeniem po Crinterze. W 1147 roku Rosław Ławikowicz został wezwany do Crintery jako Primus Bjornaer i pełnił tę funkcję przez niemal 30 lat, do czasu najazdu duńskiego króla Waldemara I na Rugię. Crintera wciąż gotowa jest udzielić pomocy Prypeci w razie kryzysu. Trzy Jeziora także czasem wspierają Prypeć, głównie z powodu więzi między Mirą Kossuri a Zariją Mirowną oraz z czystej, trybunałowej solidarności.
To obecna liderka zgromadzenia. Nie oznacza to jednak, że posiada realną władzę nad pozostałymi Magami — po prostu ma najniższy poziom demencji, a zatem jest najbardziej przytomna i opanowana. Jej głównym motywem dezorientacji względem świata jest coraz silniejsze przekonanie, że jej parens, Rosław Ławikowicz — niegdyś przywódca Prypeci i Primus Domu Bjornaer — wciąż żyje. Nie pamięta już, że zmarł niemal pięćdziesiąt lat temu. Jellina ma niewzruszoną, całkowicie bezpodstawną wiarę, że nadal Rosław czuwa nad sprawami zgromadzenia z odległej Crintery
Jellina całkowicie ogłuchła w ciągu ostatnich pięciu lat, ale nadal potrafi się porozumiewać z rozmówcą dzięki drobnemu zaklęciu InCo, które pomaga jej dokładnie odczytywać ruchy warg.
Choć w dużej mierze pozostaje racjonalna, jej zasady i poglądy polityczne są skrajnie konserwatywne, zgodne z ortodoksyjną linią Domu Bjornaer. Sama może powstrzymywać się od fizycznych konfrontacji, ale nie widzi nic złego w atakowaniu ludzi, a projekt Tysiąca Jaskiń uważa za ohydną zdradę.
Obecnie bardzo ostrożnie korzysta ze swojej magii. Jest blisko Ostatecznego Zmierzchu, a podczas ostatniego Zmierzchu zyskała Wadę: Chaotyczna Magia. Jej sytuacji nie poprawia demencja, która negatywnie wpływa na rzucanie zaklęć spontanicznych i utrudnia opanowanie Zmierzchu, jeśli do niego dojdzie.
Gerulf przybył na Ruś z Bawarii niemal sto lat temu. Dołączył do Prypeci tuż po zdaniu dyplomu czeladniczego w Crinterze, gdy Zgromadzenie znajdowało się u szczytu swojej potęgi. Teraz jednak cierpi na zanik pamięci krótkotrwałej – przeszłość pamięta dobrze, ale teraźniejszość jest dla niego chaosem. Kilkanaście razy dziennie doznaje szoku, widząc zgromadzenie, które „nagle” popadło w ruinę – napady te często kończą się konwulsjami.
Gerulf to czujny i agresywny strażnik, patrolujący bagna w formie swego Heartbeast – rybołowa. Atakuje intruzów zaklęciami pogodowymi lub w postaci drapieżnika, wspierany przez wynalezione zaklęcie Mściwej Bestii. Jest też złodziejem – przelatuje nad odległymi osadami, kradnie potrzebne towary, zmniejsza je zaklęciem i wraca z triumfalnym wrzaskiem.
Został poważnie zraniony emocjonalnie podczas jednego ze Zmierzchów, w którym utracił Gentle Gift. Nigdy nie miał umiejętności Animal Ken, a teraz jego obecność niepokoi stworzenia, które kiedyś kochał i starał się chronić. Ten rozdźwięk stanowi jeden z głównych objawów jego demencji – kolejne negatywne doświadczenia z tym związane potrafią wyzwalać w nim dzikie i nieprzewidywalne reakcje.
Kazimierz jest najbardziej niebezpiecznym spośród magów Prypeć Maior. W ludzkiej postaci to wielki, głośny i agresywny Polak. Jego Heartbeast – bawół wodny – dzieli z nim wiele tych samych cech. Kazimierz tak głęboko utożsamił się z duchowym zwierzęciem, że po każdej przemianie niemal całkowicie traci zdolność racjonalnego myślenia.
Z czasem Kazimierz zaczął tracić kontrolę nad swoim ciałem – coraz częściej doświadcza nagłych przemian z człowieka w zwierzę i z powrotem. Może też utknąć na nieokreślony czas w jednej z opanowanych form zwierzęcych. Dodatkowo zaniki pamięci coraz bardziej osłabiają jego świadomą kontrolę nad magią. Niezależnie od demencji, Kazimierz jest już tak stary i tak osłabiony przez Zdeformowanie, że jego eliksir długowieczności niemal zawsze zawodzi. Ostatni raz zawiódł trzy lata temu i Kazimierz nie ma już dość przebłysków rozumu, by go ponownie przygotować. Starzeje się więc nieprzerwanie i prawdopodobnie zostało mu zaledwie kilka lat życia.
Wszystko to blednie jednak wobec ryzyka pogrążenia się w ostatecznym Zmierzchu. Następny Zmierzch Kazimierza będzie z całą pewnością ostatni. Poprzednie tak bardzo wypaczyły jego magię, że ma teraz bardzo słabą kontrolę nad zaklęciami. Nie ma to dla niego większego znaczenia, ponieważ jego demencja przeszkadza mu w zrozumieniu powagi zagrożenia.
Kazimierz dowodził atakiem Prypeć Maior na Tysiąc Jaskiń w roku 1217 i niemal zabił Nastassję Baramov. Jak dotąd nie podjęto żadnej skutecznej próby ukarania Maga. Ignoruje wezwania przed trybunał do Trzech Jezior, podobnie jak pytania i wezwania z Crintery. W praktyce jest więc nie do opanowania.
Obecnie spędza niemal cały czas grasując po bagnach pod postacią bawołu, terroryzując wieśniaków i walcząc z dzikimi bestiami oraz faerie. Zachował swoją zdolność Parma Magica, jak również premie wynikające z Form. Dodatkowo, podczas Zmierzchu w trakcie rzucania zaklęcia Mściwej Bestii wyuczonego od Gerulfa, efekt zaklęcia stał się trwały. To wszystko sprawia, że jest skrajnie niebezpieczny – niemal niepodatny na magię i fizycznie bardzo potężny.
Licząca sobie 153 lata Mira jest najstarszą maginią Trybunału Nowogrodzkiego — o rok starszą niż Kazimierz Lechita. Choć jej umysł pozostaje stosunkowo jasny, to ciało wyraźnie odmawia posłuszeństwa.
Mira mieszka w rozległej, misternie uformowanej rezydencji zbudowanej za pomocą magii z trzciny i innych roślin wodnych. Tworzą ją tarasy, kopuły i wieże, formujące bajkowy - choć dziś nieco podupadły zamek ukryty pośród bagien. To najsolidniejsza konstrukcja na wyspie, którą Mira utrzymuje w dobrym stanie dzięki resztkom swojej mocy magicznej.
Rezydencja ta to schronienie i siedlisko dla niezliczonych stworzeń mokradeł – setek ptaków wodnych, wydr, bobrów, węży, a nawet rzadkich ssaków bagiennych, takich jak np. piżmaki czy jelonki błotne. Żadne z tych zwierząt nie jest trzymane w niewoli – przeciwnie, żyją tam dobrowolnie i w harmonii, pod wpływem największego magicznego osiągnięcia Miry: potężnego zaklęcia ReAn, wzbudzającego w każdej istocie zwierzęcej nieodpartą potrzebę pokoju i współistnienia.
Zaklęcie to nie działa na samą Mirę, która nadal dysponuje pełnią swojej magii. Zwierzęta — świadome, że to jej zawdzięczają bezpieczeństwo i spokój — są wobec niej lojalne i gotowe jej bronić. Długoletnia obecność tych stworzeń w magicznej aurze sprawiła, że są większe, inteligentniejsze i bardziej świadome niż ich dzicy krewni.
Z powodu łagodnego usposobienia i względnej otwartości Magini, siedziba Miry stała się naturalnym miejscem, gdzie posłańcy Zakonu i Czerwonoczapcy mogą liczyć na gościnę. Sama Mira to serdeczna, wiekowa kobieta, całkowicie oddana swojemu ekosystemowi i jego mieszkańcom, lecz niemal całkowicie oderwana od zmieniającego się świata poza wyspą.
W przeciwieństwie do Gerulfa i Kazimierza Lechity, Lew Deniki sprawia wrażenie człowieka uprzejmego i powściągliwego. W rozmowie jest racjonalny, a jego poglądy wydają się umiarkowane. To jednak tylko maska. Lew jest bez wątpienia najbardziej śmiercionośny z całej trójki.
Jego Zwierz-Serca to wąż wodny, a on sam ucieleśnia cechy takie jak skrytość, subtelność i zabójcza trucizna.
Lew spotyka się i rozmawia z każdym, kto odwiedza zgromadzenie. Jeśli uzna przybysza za zagrożenie, czeka aż ten opuści bagno — i wtedy go atakuje z zaskoczenia. Bo Lew jest szaleńcem. Cierpi na narastającą paranoję, a świat postrzega wyłącznie jako sieć zagrożeń i niebezpieczeństw. Nie ma dla niego miejsca bezpiecznego. Jego lęki całkowicie go pochłonęły, a w głębi duszy jest tchórzem. Jeśli jego atak spotka się z silnym oporem od początku napaści, Lew ucieknie. W przypadku osaczenia lub uwięzienia można go łatwo zastraszyć.
Ostatnią członkinią zgromadzenia Prypeć Maior jest Stolicja. Ta niemal legendarna Magini z Domu Bjornaer przeszła w Ostateczny Zmierzch ponad czterdzieści lat temu, przyjmując na stałe postać swego Heartbeast — olbrzymiego żółwia czarnogrzbieta, wzmocnionego potężnymi zaklęciami Muto i przesiąkniętego energią magiczną zgromadzoną przez półtora wieku używania eliksirów długowieczności.
Magowie Prypeć Maior wierzą, że Stolicja wciąż żyje, mieszkając w samym sercu bagien jako ich faktyczna królowa. Ostatnie niezależne potwierdzenie jej obecności miało miejsce około piętnastu lat temu, kiedy Susan z Wicklow twierdziła, że widziała Stolicję — jej pancerz był tak ogromny, że przypominał zalaną wyspę, a masywna głowa i pokryty naroślami dziób były wielkości domu.
Susan z Wicklow nie jest osobą znaną z fantastycznych urojeń czy nieodpowiedzialnej wyobraźni, ale czy Stolicja rzeczywiście przetrwała gdzieś w bagnie — to pytanie, na które każda grupa Magów winna odpowiedzieć sobie sama.