Początek Lata AD 1220
w maju Magowie naradzali się z Zarządcą Przecławem nad stanem finansów Zgromadzenia, które po stracie Stefanusa utraciło źródła dochodów z zakonu Augustianów. Przecław doradził odwiedzić w Schreibendorfie młynarza Zbysława, który będąc agentem bractwa może się znacząco przysłużyć w napełnieniu spichlerza Zgromadzenia. Pod koniec czerwca Zbysław oczekuje Magów, by ci rzucili zaklęcie na krąg, jakim młynarz otoczył swój młyn, by odegnać szczury i myszy mogące uszczuplić zboże klientów składowane w magazynie.

Przecław udał się do Hermanna, sołtysa Sasów osiedlonych w dolinie w wiosce Bielau. W początkach maja Bohumil i Dalegor - zgodnie z umową zawartą przez Przecława - co rano udawali się na skraj osady i praktykowali swą magię usuwając świerki i jodły porastające zbocza, by potem znacząco użyźnić ziemię przygotowując ją pod uprawę. Hermann trzymał swoich ludzi z dala, słusznie obawiając się wpływu Daru, ale praca jaką Magowie wykonali w ciągu tygodnia zaoszczędziła wieśniakom kilka miesięcy harówki karczowania i uprawy. Co więcej, mogli od razu zająć się zasiewami. W zamian za ten czyn - Hermann zobowiązał się dostarczać Zgromadzeniu przez kolejne dwa lata żywności. Wieprza raz na kwartał i beczkę piwa. Dziesięcinę z pól, które Magowie oczyścili.
Bohumil i Dalegor eksperymentowali na polanie przy Zgromadzeniu z oczyszczaniem lasu. W wyniku tego powstało całkiem żyzne pole, jakieś 4 ary. Wszebor skrzętnie obsiał całość bobem, grochem i prosem.

do Zgromadzenia przybył rycerz kasztelana Sobiesława z Barda prosić Magów o pomoc w odnalezieniu córki komesa - Damroki. Ambroż zabrał więc dwóch Towarzyszy i udał się do Barda z rycerzem i dwoma pieszymi, by zbadać sprawę i wspomóc kasztelana. Wędrując górskim lasami natrafili na
exuvium ogromnego węża. Zrzucona skóra sugerowała bestię o długości co najmniej 7 kroków. Ambroż magicznie wysondował skórę i stwierdził, że bestia jest magicznym, trójgłowym wężem. Czym prędzej pospieszyli do Barda, by przypadkiem nie natknąć się na polującego olbrzyma.

Na bardzkim zamku poznali osobiście kasztelana. Nie zwlekając przepytali opiekunkę Hildę, gdzie Ambroż użył swojej magii zadając jej pytania. Opiekunka opowiedziała im historię o tym jak dziewczynka, wpadła do bardzo głębokiej jamy i Hilda pobiegła na powrót do zamku wołać pomocy. Wydarzyło się to jakąś godzinę drogi od kasztelanii bardzkiej, na południe. Prostą drogą przez Dębowinę na skraj puszczy. Psiarczyk kasztelana, Ścibor przybył na miejsce z pachołkami i ogarami, ale dziewczynki nie odnalazł, ani też psy tropu nie złapały. Do południa Ambroż, Jaromir i rycerz Dobromił przepytali kogo się dało na zamku.

W południe zadzwoniono na modlitwę w grodowej kaplicy. Zeszli na modlitwę i Ambroż mógł ponownie doświadczyć mocy Boskiej Aury oddziałującej w specyficzny sposób na maga. Po mszy ruszyli na miejsce zdarzenia. Prowadził ich Ścibor (wział dwa ogary ze sobą). Zabrali też dwóch pomocników z czeladzi kasztelanii. Jednego z łopatą, drugiego z kilofem - na wypadek, jakby trzeba było poszerzyć dziurę do której wpadła córka komesa.
Ku ich zaskoczeniu przejście zablokował im ojciec Gudrig w otoczeniu wieśniaków. Już z dala wymachiwał krucyfiksem i zarzucał im konszachty z diabłem. Zbiegiem okoliczności Ambroż znał tego kapłana. W tym samym czasie uczęszczali do Szkoły Katedralnej we Wrocławiu i nie raz zawzięcie z nim dyskutował na schodach biblioteki katedralnej o interpretacjach św. Augustyna. Mag zszedł z wierzchowca i przypomniał się kapłanowi. Ułagodził go tłumacząc powody ich wizyty i niepokój komesa o córkę. Gudrig rozpuścił chłopów pospieszając ich przed nadchodzącą burzą. Przyjął słowa Ambroża za dobrą monetę i poszedł modlić się o powodzenie ich misji, przy okazji zapraszając Maga do wizyty na plebanii.
Minąwszy wioskę dotarli do miejsca zaginięcia Damroki. Dziurę w ziemi faktycznie trzeba było powiększyć. Ambroż używając magii posłał na dno jaskini Jaromira, by ten uważniej przyjrzał się miejscu. Towarzysz odnalazł jedynie kilka kropel krwi zaschniętych na kamieniach. Cała jaskinia robiła jednak dziwne wrażenie. Był to raczej regularny szyb czy loch. Prostopadłościan uczyniony magią w skale. Wysoki na trzech ludzi, długi i szeroki na trzy kroki. Ambroż zorientował się, że zastosowano tu poważne zaklęcie, podejrzewał lud Faerie o to. Zaczynało kropić, co czyniło magię Ambroża bezużyteczną. Nadal wyczuwał miejsce w którym może być dziewczynka, dzięki magicznemu powiązaniu grzebienia i włosów Damroki z nią samą. Ścibor im wspomniał o Hildzie i jej dziwnych bajaniach i wpływie na Damrokę. Zaczęli więc podejrzewać, że może niańka sama nalezy do ludu wróżek? Psiarczyk poprowadził ich na przełaj przez zarośla i gęsty las gdy rozpętała się burza. Musieli przeczekać najgorsze. Po burzy dotarli do polany wiodącej wprost w dziwny, roślinny labirynt. Odesłali pomocników z kasztelanii, polecili Ściborowi wziąć konie i czekać przy plebanii w Dębowinie. Sami zaś weszli na ścieżkę wiodącą w głąb labiryntu wprost w Regio ludu Faerie.
Dziwna to była przeprawa. Niebo zmieniło kolor na fiołkowy. Mimo niedawnej ulewy, ściany gęstego żywopłotu, który wyznaczał ścieżki labiryntu były zupełnie suche. Dobromił miewał nawet przewidzenia. Słońce wędrowało z zachodu na wschód, a księżyc w pełni kilka razy przemierzył nieboskłon. Ambroż od czasu do czasu rzucał zaklęcia, by potwierdzić kierunek w którym podążali. Do Damroki. Wyszli niespodzianie na większą polanę, na której trzech Sitowych Dziadów - najpewniej strzegących przejścia - błyskawicznie ich zaatakowało. Dobromił rozsiekał mieczem jednego stwora, a Jaromir podpalił kolejnego. Ostatni jednak zdołał dopaść Ambroża i połamać mu kilka żeber. Wkrótce jednak podzielił los napastnika.
Jak tylko opuścili polanę - wyszli z labiryntu. Ujrzeli gromadę Faerie i małą Damrokę bawiącą się z leśną Rusałką. Pod ogromnym dębem, na drzewnym tronie siedział zapewne Lord tego Regio, a dookoła polany dostrzegli też gromady Faunów, Dziwożon i Centaurów obu płci. Ambroż zdał sobie sprawę że czekają ich negocjacje. Demissel - bo tak przedstawił się Lord Sidhe - należał do Dworu Lata. Początkowo był oporny, by zwrócić dziewczynkę Magowi i jego Towarzyszom. Nastawił uszu, gdy Ambroż zaproponował przysługę - nie wiedząc w co się pakuje, gdyż nikt przy zdrowych zmysłach nie wiążę się przysługą z Sidhe. Jednak Demissel odpuścił jak tylko dowiedział się, że Damroka jest córką komesa z Barda. Nie chciał ryzykować zatargu z kasztelanem. Ze znanych sobie powodów. Poinformował jedynie bractwo z Alba Amnis, że kasztelania bardzka znajduje się pod dużym wpływem Białego Dworu, Dworu Zimy - co Królowej Lata nie bardzo jest na rękę. Ale więcej nie oponował. Oddał dziewczynkę. Mag musiał użyć zaklęcia by przymusić rozbawioną Damrokę do powrotu, ale to była jedyna niedogodność.
Postanowili, że zatają historię. Ściborowi i ojcu Gudrigowi opowiedzieli o Zaklętej Polanie, na której znaleźli śpiącą dziewczynkę. Obaj Towarzysze zmożeni magią również mieli paść w sen pełen marzeń, jedynie Ambroż dzięki sile swej magii wszystkich uratował. Poprosili też Gudriga by zakazał chłopom chodzić w okolice zakola Nysy, gdzie Faerie najwyraźniej postanowiły zostać na dłużej, przynajmniej do zimowego przesilenia. Konno wrócili do kasztelu i wkrótce miała zapaść noc.
Komes Sobiesław w podzięce zaoferował im beneficjum, stado 30 owiec i grupę pasterzy. Mieli mu tylko oddawać 1/3 młodego przychówku. Zaoferował im nocleg i przyobiecał rano wypisać dokument inwestytury. Niestety noc przyniosła dramatyczne wydarzenia. Jaromir myszkując po komnatach był świadkiem mordu na strażniku pilnującym drzwi do mieszkalnych komnat rodziny komesa i najbliższej służby. Gdy ujrzał wilkołaka nie chciał uwierzyć oczom. Potwór chwilę później znikł i Jaromir wszczął alarm.
Nikt do rana nie zmrużył oka. Jaromir znalazłszy przy fosie ślady wilkołaka poszedł z kompanami go tropić. O świcie znaleźli nagiego komesa śpiącego w leśnym runie. Rycerz nie zdawał sobie sprawy ze swej potwornej przypadłości. Poprosił bractwo o pomoc i możliwą dyskrecję. A przed najbliższą pełnią obiecał przybyć do Zgromadzenia. Odziali komesa i zaprowadzili bezpiecznie do kasztelu. Żeby zapobiec plotkom, rozpowiedziano, że porwały go Dziwożony w zemście za odebranie dziewczynki.
Nie zdążyli dotrzeć do Alba Amnis, jak na ich drodze stanął inferalny posłaniec. Asmodius, przypominający Dobromiłowi maura, zaproponował im wszelaką pomoc przeciwko Dworom Faerie. Jak to bies, jako drobną opłatę zaproponował cyrograf za duszę Jaromira. Zignorowali diabła i czym prędzej wrócili w bezpieczne ściany Zgromadzenia
Przygoda. Jakość 7.
Ambroż: Art Vim 5 pkt, Art Rego 2 pkt.
Dobromił: Great Weapon 3 pkt, Awarenes 1 pkt, Chirurgy 3 pkt.
Jaromir: Stealth 5 pkt, Awarenes 2 pkt.
wszyscy otrzymują 1 Confidence Point