Zima AD 1223
Sezon zimowy obejmuje miesiące: grudzień, styczeń i luty
Grudzień 1222
Opactwo
Końcówka roku była zaskakująco ciepła. Odwilż spadła na okolicę zaraz po zakończeniu corocznych obrad Rady Magów. Zwyczajowo uchwalona premia dla famulusów wprawiła wszystkich w dobry, świąteczny nastrój. I nawet Magowie mieli mniej ochoty na studiowanie ksiąg, gdy gruba warstwa śniegu znikała w promieniach grudniowego słońca.
Odwilż zachęciła Ambroża do skorzystania z zaproszenia przeora Mikulasza. W WIgilię wybrali się więc do Kamieńca w towarzystwie Borysa i Dobromiła, prowadząc luźnego wierzchowca dla Tomiry. Mnisi przyjęli ich zaskakująco miło i sam opat Wincenty zaprosił ich do stołu wigilijnego, gdzie rycerze dzielili się opowieściami o krucjacie pruskiej, Ambroż zaś próbował wystudiować jaką postacią jest opat. Magii używać nie mógł, z racji świąt, silnej Aury Dominium i czystej przyzwoitości. Ale jego znajomość ludzkiej natury, a szczególnie kleru trochę mu powiedziała o charakterze tego niezwykłego człowieka.
Pasterka odprawiana przez Augustianów zachwyciła Dobromiła, gdyż mnisi zachwycająco śpiewali psalmy i pieśni wprawiając gości w stan duchowego uniesienia. Noc minęła im szybko, zresztą niczego innego się nie spodziewali, pamiętając regułę Joannitów w Strzegomiu i częstotliwość nabożeństw. Opat jednak nalegał by zostali dłużej i ugościł ich bardziej prywatnym spotkaniem, starając się zręcznie wywiedzieć w jakich relacjach Magowie pozostają z famulusami i rycerzami, jaki mają stosunek do Kościoła i czym jest niezwykła Moc, nad którą - jak powiadają - są w stanie zapanować. Tomira w opactwie nosiła szaty sióstr Norbertanek, z radością więc odziała się w swoje ulubione suknie wracając do Alba Amnis. Dla Ambroża to była chyba pierwsza tak długa rozmowa z dziewczyną. Była sprytna, inteligentna i pełna uroku. Nie dziwił się Wincentemu. Uznał, że jej etykieta i obycie wykraczają daleko poza standardy zwykłej praczki. Przez moment nawet pożałował, że dziewczyna jest niepiśmienna i nie zaznała obfitości antycznej wiedzy. Dyskusje nad Platonem i Arystotelesem z taką istotą musiałyby być zaiste żarliwe. Princeps nabrał przekonania, że relacja między opatem a Tomirą musi być czymś więcej. Postanowił porozmawiać z Przecławem na ten temat.
Styczeń 1223
Od nowego roku zaczęło padać, a na Trzech Króli ścisnął potężny mróz. Bohumil starał się nie wyściubiać nosa ze swojego Sanctum tym bardziej, że zafascynowała go summa poświęcona sztuce Imaginem i przy okazji wspominał sobie Kasinę, która była bardzo wprawne w tym rodzaju magii. Dalegor zgłębiał manipulację żywiołem wody, a Ambroż zaanektował najbardziej pożądaną summę poświęconą sztuce operowania energiami magicznymi
Jaromir się nudził. Nie chciało mu się wychodzić do Bielawy na takie zimno, ale chęć do obcowania z ludźmi wzięła górę. Wieczory spędzał więc przy kościach, grając z famulusami i powtarzając do znudzenia opowieści o przygodach jakie ich spotkały na szlaku do Wlenia i podczas pruskiej krucjaty.
Za to Borys i Dobromił nie oszczędzali się nawet w mroźne dni. Joannita był nieubłagany i okładał pięściami Rusina, na ile ten mu tylko pozwalał.
Luty 1223
Pod koniec miesiąca znać było, że zima jest w odwrocie. W Bielawie ruch był intensywniejszy, zamarznięta ziemia ułatwiała przewożenie ciężkich wozów z kamieniami na budowę kościoła. Wkrótce jednak drogi utonęły w błocie. Nadeszła odwilż, gwałtowna tak, że Biały Potok ze strumienia zmienił się w górską, rwącą rzekę, a wkrótce rozlał obficie po polach Bielawy, co wzbudziło rwetes wśród tych kmieci, których zagrody stały najbliżej wzbierającej wody.
Nim nadszedł marzec, do bramy Zgromadzenia zapukał nie kto inny, jak Bartłomiej z Łęczycy, Czerwonoczapki, przywożąc ze sobą wieści i listy. Wśród zwojów było i pismo od pricepsa Stanisa z Łęczycy i prywatna korespondencja Kasiny do Maga Bohumila. Był też list kanonika Idziegom książęcego kanclerza, do Ambroża. List Bartłomiej jak mówił, przejął od gorliwego posłańca z Wlenia, który dopiero po okazaniu pieczęci łęczyckich zgodził się przekazać dokument.
Gość spędził ledwie dwa dni w Zgromadzeniu, i ruszył dalej. Przy okazji zabrał listy od Magów: pismo Dalegora do Volna z Rożnova i dwa listy Ambroża do wrocławskich duchownych.
Stadko owiec dobrze zniosło zimę pod okiem Borsuków. Nawet Dworowy obudził się po pierwszych roztopach i wylazł z suchego drąga, w jaki zmienił się zaraz po zimowym przesileniu. Jaromir udał się do Hermanna i poprosił o pomoc w transporcie krosen tkackich w Wrocławia. Zasadźca nie opierał się zbytnio ani nie targował. Przy okazji zgodził się by Anna, jego córka, kontynuowała służbę u „panów uczonych” jak zwykł po niemiecku nazywać magów.
Zgodnie z tradycją Zgromadzenia, Ambroż pod koniec lutego ponownie poprowadził korowód rytuału Aegisa. Mieli wystarczające zasoby Vis, a Princeps zarządził przezornie nowe aktywności w tym roku, by zapas cennego Vis uzupełniony był na bieżąco. Rodzina Borsuków, Madziarzy, nawet Dworowy - wszyscy z czcią i lękiem wysłuchiwali łacińskich sentencji Ambroża. Za podszeptem Borysa, który od Mojmiry zebrał susz wonnych ziół, tym razem dodali nieco więcej celebracji, okadzając pachnącym dymem każde z potężnych drzew. Dzień po rytuale temperatura w okolicy znacząco się podniosła i w powietrzu można było czuć pierwsze podmuchy wiosny. Famulusi Zgromadzenia oczywiście przypisali ten dobry omen rytuałowi.